środa, 26 grudnia 2012

Dwudziesty Drugi:

Poszliśmy do Urzędu Stanu Cywilnego
-To jakie nazwisko dajemy?
-Umm może Styles?
-Dobrze to mamy Jasmine Styles
Potem pojechaliśmy do domu.El wzięła Lux.
-Cześć Lux.
-Cesc coca!
-Pomyślałam że pobawi się z Jasmine.
-No to jedziemy?
-To zadzwoń do Liama bo oni są a spacerze z Jasmine.
Chciałyśmy wyjść ale Harry mnie zawołał.
-Kocie!!
-Co?
-Nie dałem Ci pieniędzy.
-Ale ja mam.
-Nie starczy.
-Harry mam na koncie4 tysiące funtów.
-Mówię Ci nie starczy.
-Nie bój się starczy.
-Jak cos co dzwoń.
-Wiem,wiem
Wyszłyśmy.Poszłyśmy na tramwaj.Nie obyło się bez pytań i zdjęć ale dojechałyśmy do sklepu.Chodziłyśmy po sklepach przez 2 godziny aż poszłyśmy do kawiarni.Dziewczynki jadły ciastka a my rozmawiałyśmy.
-Cieszę się że jesteś z Lou.
-Naprawde?
-Tak.
-Najbardziej baliśmy się Twojej reakcji.
-Czemu? Aż taka straszna jestem?-zaśmiałam się
-Jakby nie patrzeć to twoja siostra,a Lou jest z byłą która powyzywała i twoją siostrę i twoją kuzynkę.
-To nic takiego.Lux chcesz jeszcze ciacho?
-Taa
-A ty Jasmine?
-Tes
-Muszę iść po projekty dziecięcych pokojów dla Nialla.
-Szykuje się remont?
-Mam nadzieje że Niall zamówi tylko meble.
-Chodź do Starbucksa.
Poszłyśmy do Starbucksa,zrobiłyśmy jeszcze małe zakupy,byłam po te projekty i pojechałyśmy do domu.W naszej skrzynce było kilka listów.
-Siema!
-No cześć.Poczta przyszła.
-Tak? A dla kogo?
-Zayn.Niall.Liam.Lou
Mówiłam i podawałam chłopakom.
-A dla mnie?
-My mamy razem.
Uśmiechnął się.Jasmine wzięła koszyk ze swoimi zabawkami i pokazywała je Lux a ja usiadłam Harremu dla kolanach.
-Co to?
-Nie wiem.
Zaczęłam czytać:
-"Zaproszenie na ślub Micka Jeffersona i Caroline Flack...."
Przerwałam.Dalej zaś czytał Louis:
-"Dnia 10.02 o godzinie 10.30 w kościele św.Marii.Prosimy o przyjście z osobą towarzyszącą."Idziecie?
-Ja tak.W końcu to mój ojciec.
-Ja też idę.
-El będziesz moja parą?
-Jasne.
-Ja idę z Perrie.
-Ja za chwilkę zadzwonię do Jade albo Dan.
-To super!
-A ty Niall z kim idziesz?
-Chciałem iść z Dan ale...
-To zadzwoń do niej ja pójdę z Jade.O ile się zgodzi.
-Hej piękna! Pójdziesz ze mną na wesele? Naprawdę?Napiszę Ci zaraz wszystko.Pa!
-I co?
-Zgodziła się!!!!
-To ja zadzwonię do Jade.
-Niee!!!
-Czemu?
-Bo one zaraz tu będą.
Poszłam z El do kuchni.
-To szykują się zakupy.
-No.Super!!
-Ja nie wyobrażam sobie mojego ślubu.
-A ja tak.Potknięcie przy ołtarzy.Potarganie sukni itp.
-Emily nie myśl tak pesymistycznie.Nie jesteś taka łamagą
-Właśnie jestem
Zaniosłam śpiącą Jasmine do łóżeczka.Poczułam jak Harry chwyta mnie za biodra i przyciąga do siebie.Obdarowywał moja szyję drobnymi pocałunkami.
-Kocie...
-Co?
-Teraz?
-A czy ja coś mówiłem?
-Nie ale ja dobrze wiem o czym pomyślałeś.
-No proszę.
-Harry nie teraz.
-No proszę.
-Nie.
-Bo nie pójdę z Tobą do ślubu.
-To miał być szantaż? Pójdę z Jesy,kotku.
-Nie no żartowałem.Tylko Cię sprawdzałem.
-Oh,sprawdzałeś?
Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
-Czyli jednak coś?
-Nie
Chciałam wyjść ale chwycił mnie za ręke.
-Kocie...
-Czego dusza pragnie?
-Kochasz mnie?
-Co to za pytanie? Jesteś dla mnie całym światem.
Harry milczał.
-Czy coś się stało?
-Nie.Czemu pytasz?
-Bo zwykle sie mnie o to nie pytasz.A ty mnie kochasz?
-Tak Ciebie i tylko ciebie.No i Jasmine.Nikogo więcej.
Harry pocałował mnie namiętnie.
-Harry muszę iść posprzątać.
-Nie jesteś sprzątaczką.Poświęć mi chociaż minutkę.
-No dobrze.
-No bo ja...Ja..
-Wyduś to z Siebie.
-Ja Cię zdradziłem.
-Co?!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz